(Pomijamy imię :) i jestem seksoholikiem.

W trzeźwości od: 17.10.2020 (sb)

    Mija dziś tydzień mojej trzeźwości popartej siłą wstąpienia do grupy AS i kilkoma innymi narzędziami które w tym czasie sobie wyrobiłem. Pozastawiałem kilka pułapek. I czekam.
    Dziś miałem jak dotąd najniebezpieczniejszą akcję pod tym kątem, jak blisko dopuściłem do siebie Demona (a może by tak używać Biesa zamiast Demona? to przecież bardziej po Słowiańsku). Nagle ni z tąd ni z owąd przypomniałem sobie pewne słowo. Imię. Imię kobiety, którą poznałem w internecie. Właściwie to nawet nie mam pewności czy była kobietą. Od tego momentu do uaktywnienia się do maksymalnego poziomu przeleciało jak iskra być może kilka ułamków sekundy. Moje ciało automatycznie zwróciło się w stronę laptopa, wewnątrz radość jak bym wpadł na najlepszy pomysł na wieczór, wręcz - jak mogłem o tym zapomnieć! Lecz zaraz po tym powiedziałem temu STOP. Wymieniłem w myślach wszystkie swoje narzędzia oraz pułapki, które mam na takie właśnie momenty, i to wystarczyło żeby odszedł. Postanowiłem usiąść do bloga i jak to mówią Bracia - powierzyć to, więc powierzam temu kto to czyta. I dziękuje mu za to, bo w ten sposób żądza będzie się zmniejszać.

Dziękuje Ci moja żądzo (to naprawdę się pisze przez Ż???), że byłaś ze mną tyle lat. Wezwałem Cię, zapragnąłem, przybyłaś. Teraz chcę żebyś mnie już zostawiła. I ja też zostawiam Ciebie. Idę dalej. Tak musi być. I Tobie też tego życzę. Od teraz będę żegnał się z każdym wspomnieniem, które mi się pojawi. Tak jak dziś się pojawiło. Zniknę bez słowa z życia tych wszystkich ludzi, którzy kojarzą mi się z tym tematem. Tak, im też dziękuję, i żegnam, wszystkiego dobrego dla Was.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga